Siedzę
sobie w parku pełnym kolorowych kwiatków, piszę coś w czerwonym,
małym notesie. Coś o czym nikt nie może się dowiedzieć. Nikt. To
straszne co się wydarzyło. Zbyt straszne aby cała ta historia
ujrzała światło dzienne... Ale jest to też na tyle ważne, aby to
zanotować.
Mija
rok. Drugi. Trzeci. Czwarty... coś się wydarzyło. Zapisana kartka
w notesie, ciągle istnieje. A notes leży w brązowym kartonie na
strychu z napisem „Rzeczy naszej niezapomnianej Mileny”.
Mija
rok kolejny... Ktoś tu jest. Szuka czegoś w kartonach, skrzyniach,
pudełeczkach i koszykach. Przewraca to miejsce do góry nogami. Jest
to siostra Mileny – Valeria.
-
I co znalazłaś tą sukienkę Mileny ? - krzyczy mama z dołu
-
Jeszcze nie. Tyle tu tych niepotrzebnych jej rupieci. Masakra. Po co
w ogóle je trzymamy ? - mówi Valeria
-
To pamiątki po siostrze. Powinno cię to obchodzić.
-
Ona mnie nigdy nie obchodziła, nienawidziłam jej.
-
Valeria! Nie mów tak! - krzyknęła ze łzami w oczach, co prawda
ona tego nie widziała
Otwiera
kolejny karton.
-
Jest ta sukienka. Ale zakurzona i wygnieciona. - powiedziała
W
tej samej chwili, kiedy Valeria wyjmowała sukienkę coś upadło na
ziemię. Podniosła to. Był to czerwony notesik. Spojrzała na niego
i pomyślała : To ten notes, którego nie pozwalała mi dotykać.
Ciekawe co skrywają jego tajemnice? Kusiło
ją aby zabrać notes ze sobą i go poczytać, ale także coś w
myślach powtarzało – nie rób tego. Jednak
zdecydowała się go wziąć. Chwyciła notesik i sukienkę, i zeszła
na dół po schodkach. Zamknęła strych. Schowała go pod sukienką,
aby mama nie zorientowała się, że go ma.
-
Jaka śliczna ta błękitna sukienka. - powiedziała mama chcąc
wziąć sukienkę do rąk.
-
Yyyy... mamo ona jest strasznie brudna, lepiej abyś jej nie dotykała
– zająkała się dziewczyna
-
Weź przestać. - odpowiedziała i wyrwała jej sukienkę z rąk
W
tej samej chwili czerwony notesik upadł po raz kolejny na ziemię.
-
Czemu go zabrałaś ? - zapytała zawiedziona mama
Nic
nie powiedziała. Spuściła w dół swoją głowę i wlepiała oczy
w zeszyt.
-
Czemu go zabrałaś ? - powtórzyła
Nadal
nic.
Podniosła
go z ziemi i momentalnie zaczęła płakać. Usiadła w salonie na
kanapie. Valeria zniknęła jej z oczu. Zabrała tylko sukienkę i
zamknęła się w swoim pokoju. Ona jako jedyna wiedziała co w nim
było, ponieważ kiedyś go przeczytała. A potem tego żałowała i
to mocno. To było nie stosowne i bezczelne z mojej strony, że
kiedyś to przeczytałam –
wspominała w myślach swoje dawne słowa, wylewając przy tym tone
łez. Nie wierze, że to zrobiłam... jakby to Valeria
przeczytała.... - myślała.
Nadal mocno ściskała w dłoniach czerwony, zakurzony notesik, na
który spadały jej łzy.
Był
to kwiecień. Słońce świeciło wesoło. Na niebie nie było chmur.
W parku pełnym kwiatów nie było nikogo... oprócz dziewczyny w
błękitnej sukience i pastelowych balerinkach. Miała długie,proste
brązowe włosy. Czerwone usta której były o tak intensywnym
kolorze jak jej notesik, który trzymała w poranionych dłoniach.
Siedziała na jednej z zielonych ławek. Sama. Smutna. Koło
czerwonych i żółtych tulipanów. Coś pisała …
Jeszcze
parę razy tam przychodziła. Potem … nagle zniknęła... i nikt
już jej nie widział. Po pewnym czasie... wszyscy o niej zapomnieli.
Oprócz jednej osoby na skale świata.
Nie była to jej matka. Jej
przypominało się to tylko wtedy kiedy widziała notes, który
doprowadzał ją do łez. A dokładnie słowa zapisane w nim.
Najbardziej przywiązaną osobą do Zapomnianej Dziewczyny był
Niewidzialny Chłopak. Tak naprawdę on... bo on był świadkiem
wszystkiego co jest zapisane w „Czerwonym wspomnieniu”... gdyby
to się nie stało... wszystko wyglądało by teraz inaczej. Jeden
błąd, jedna sekunda, jedno miejsce. I to wszystko na oczach ich
obojga … i nikogo innego.
Idę
chodnikiem, powoli, nie spieszę się, bo niby gdzie... Nagle ktoś
mnie popycha. Upadam uderzając głową o róg budynku. Chwilowo
jestem zdezorientowany. Ale to już nie pierwszy raz. Codziennie
ludzie nie zwracają na mnie uwagi. Dla wszystkich jestem
Niewidzialny. Dla rodziny, przyjaciół, znajomych i nieznajomych...
A to wszystko przez tą cholerną, jedną noc w której całe moje
życie się zmieniło. I ta dziewczyna, Milena. Ciągle pamiętam jej
krzyk. Czasem budzę się w nocy i nie mogę dalej spać. Ciekawe co
się z nią teraz dzieje... Ciekawe czy ją ludzie też traktują
teraz jak mnie... Muszę ją któregoś dnia odwiedzić …
Parę
dni potem:
Dziś
jest szary dzień. Pada deszcz. Jadę właśnie autobusem nr 267.
Wysiadam na przystanku pod nazwą Filarowa. Idę prosto przez smutny
park. Kiedyś było tu tak pięknie. Pełno kolorowych kwiatów.
Teraz... wygląda jak opuszczona łąka. Zniszczona... -pomyślałem
przechodząc koło zielonej ławki, jedynej takiej w tym parku.
Reszta jest brązowa. To takie dziwne. Wszedłem na ulicę Kwiatową.
Mijam co jakiś czas ludzi, lecz nikt nawet na mnie nie spojrzy. Oni
wszyscy mnie unikają – znów ta myśl.
Stoję
przy drzwiach. Pukam. Czekam i czekam. Nic. Czego innego mogłem
się spodziewać? Jestem Niewidzialny – wspomniałem z żalem.
Już miałem odejść od drzwi, kiedy nagle się otworzyły. Wyszła
za nich jakaś starsza kobieta.
-
Dzień dobry. A pan do kogo ? - spytała
Tak
dawno nikt się do mnie nie odezwał. - rozkojarzyłem
się, lecz po chwili wróciłem z powrotem na ziemię
-
Dzień doby. Jestem Ross. Ross Lynch – poprawiłem się
-
Jest może Milena? - dodałem
-
Żadna Milena tu nie mieszka. Mieszkam tu od ponad pół roku, ale
niestety nie mam adresu poprzednich właścicieli. - oznajmiła
-
No cóż. To przepraszam. Do widzenia – odparłem zawiedziony
Szkoda
tylko, że mi o tym nie powiedziała – pomyślałem
nie zwracając już na kobietę uwagi.
Postanowiłem wrócić do domu i
spróbować odnaleźć adres. Nie wiem w jaki sposób... ale spróbuję
coś wymyślić.
Dom Niewidzialnego, godzina –
około 18:00
Wszedłem
do domu. Załamany... że jej nie spotkałem … To jest jedyna osoba
która o mnie wie najwięcej, która mnie nie unika... widzi mnie...
Usiadłem na krzesło. Pomyślałem : Gdzie
ona może teraz mieszkać?! Przecież Los Angeles jest takie duże!
Nigdy nie znajdę jej! A co dopiero jeśli wyprowadziła się z
miasta! Mam wtedy do przeszukania cały świat! - zdenerwowałem
się, a nie zdarza mi się to często.
Wstałem,
zacząłem chodzić w tą i z powrotem. Z nieopamiętaniem! Poszedłem
do swojego pokoju. Włączyłem komputer. Wpisałem w wyszukiwarkę
Facebook .
Pomyślałem … ale
nie wszyscy ludzie mają FB … rozmyśliłem
się i wpisałem Google
… i
znów pomyślałem …
tak jej też nie znajdę – wkurzyłem
się. Wyłączyłem laptopa i odłożyłem na biurko. Momentalnie
padłem na łóżko. Musi
być jakieś rozwiązanie aby ją odnaleźć... -zasnąłem
Kolejny
dzień
Od rana o niczym innym nie
myślę, jak o adresie i o dziewczynie. Na niczym nie mogę się
skupić.
Po południu postanowiłem wyjść
na miasto...
Szedłem
ulicą
S Hill St, przyglądając się gablotom jubilerskim ( ponieważ na
tej ulicy są tylko zakłady jubilerskie). Gwałtownie zatrzymałem
się przed jedną z nich gdy zobaczyłem prześliczny srebrny
naszyjnik z małym brylancikem. W tej samej chwili wpadła na mnie
jakaś dziewczyna. Miała na sobie prześliczną błękitną sukienkę
i pastelowe balerinki, długie proste włosy i różowe usta. Ale
chwila? Przecież to Milena. Kojarzę jej sukienkę i te buty... To
niewiarygodne.
-
Przepraszam – odpowiedziała, i już mała iść dalej kiedy ją
złapałem za ramię i zatrzymałem
-
Milena? - spytałem z niedowierzanie
-
Nie, jestem Valeria, a to sukienka mojej siostry Mileny –
powiedziała uprzejmie, choć widać było na jej twarzy złość
kiedy wypowiadała imię dziewczyny.
-
Skąd wiedziałaś, że poznałem ją po sukience? - pytałem
zaskoczony jej odpowiedzią
- Po prostu widziałam, że na
nią dziwnie patrzysz... a zresztą – powiedziała, i już miała
dalej iść kiedy znów ją zatrzymałem.
- A gdzie ona jest ? - dalej
zadawałem pytania
- To ty nie wiesz?
Pokręciłem głową na znak
„nie”
- No więc... wiesz nie ma teraz
czasu na odpowiadanie na pytania. Tu masz adres. Przyjdz kiedyś, a
ci wszystko wyjaśnię – powiedziała nie chętnie i dała mi
adres. Ciekawe, że dostałem adres od nieznajomej, ale cóż.. L.A
jest tak duże, że bym jej tak nie znalazł.
- Dziękuje - odpowiedziałem,
a brunetka zniknęła mi z oczu.
Chwilę jeszcze tak patrzyłem z
niedowierzaniem raz na kartkę, raz na ulicę w stronę, w którą
poszła Valeria.
Postanowiłem wejść do
jubilera i kupić srebrny naszyjnik. Dam go wyjątkowej,
niezapomnianej dziewczynie – pomyślałem
Tydzień później
Stoję przed drzwiami
Niezapomnianej przeze mnie Dziewczyny. Naciskam dzwonek
do drzwi. Po chwili ukazuje się w nich jakaś kobieta. Ma na sobie
ciemnozieloną bluzkę, czarne spadnie i lekki makijaż.
-Dzień doby – mówi
To samo jej odpowiadam.
- Dostałem adres od jakiejś
Valerii... - przerywa mi
- Aha
- Mówiła mi żebym tu
przyszedł to mi wytłumaczy gdzie jest Milena... - znów mi
przerwała
- Rozumiem, proszę wejdź … -
powiedziała i westchnęła
Zaprowadziła mnie do salonu.
Usiadłem na kanapie.
-Ładne mieszkanie. -
powiedziałem do kobiety, która niosła szklankę z wodą
Uśmiechnęła się i podała mi
napój.
- Proszę. To może ci się
przydać. - powiedziała z przygnębioną miną
Przydać ? Szklanka wody ?
Ale po co ? - pomyślałem,
kiedy ona siadała koło mnie na kanapie.
-
Jestem mamą Milena... - zaczęła - … chyba nie mieliśmy jeszcze
okazji się poznać … - ciągnęła dalej – Jak już chyba wiesz
Valeria jest jej siostrą... jej akurat nie ma w domu więc... -
mówiła - … ja ci powiem gdzie jest Milena.
Wstała
na chwilę z sofy i podeszła do szafki. Otworzyła ją. Czegoś
szukała... chwilę jej to zajęło zanim ją zamknęła. Wróciła
do mnie z czerwonym notesem w ręku … Czerwony notes? Już
to gdzieś kiedyś widziałem.. -
przypomniało mi się jakieś dalekie zamazane wspomnienie.
Podała
mi go. W tej samej chwili zakryła dłońmi swoją twarz...
-
To ty jesteś tym chłopakiem, którego tam opisała..prawda? -
zapytała cicho drżącym głosem.
Otworzyłem
notes. To był jej notes. Pamiętam, jak go trzymała, wtedy...
„Niezapomniana” - przeczytałem na jednej ze ostatnich stron
Odwróciłem kartkę „
Zapomniana”, pisało dużymi literami. Na kolejnej stronie
„Bezlitosny, Niewidzialny... Moje życie wywróciło się do góry
nogami … Wszystko jest bez celu, bez sensu... Czy może być
jeszcze coś gorszego od tego dnia?” - wyczytałem
Otworzyłem
na ostatniej stronie zeszytu …
Przepadłam w wodzie
Bo chciała cię odnaleźć w głębinach
Przepadłam w wodzie
Bo chciałam zapomnieć ...
Widziałeś to wszystko wcześniej...
Lecz
za późno..
Moje życie zostało na lądzie...
Moje życie zostało na lądzie...
Upuściłem
szklankę z wodą. Momentalnie szkło rozprysło się po całej
podłodze.
-
Ona nie żyje? - spytałem z żalem – Prawda?
Kobieta
spojrzała na mnie zapłakanymi, lśniącymi oczami przepełnionymi
smutkiem.
Wszystko
jasne – pomyślałem próbując
zatamować łzy. Na rozbitą szklankę w tym momencie, nikt nie
zwracał uwagi.
-
Zatrzymaj ten notes u siebie... - powiedziała kobieta
-
Ona tego chciała... - dodała
Zapadła
cisza w całym mieszkaniu.
Półtora
godziny później:
Idziemy wąską ścieżką. W
niektórych miejscach palą się znicze, w niektórych nie. Na
niektórych pomnikach stoją świeże śliczne kwiatki, na niektórych
zwiędłe, zeschnięte.. na jeszcze innych... żadne.
Nagle kobieta zatrzymuje się
przy jednym z grobów.
- To tu.. - mówi
Podchodzę,
staję, wpatruje się w wyryty napis jej śmierci. „22.07.2014.r.”
Załamała
się psychiczne – pomyślałem.
Czemu
ją wtedy zostawiłem, kiedy mnie potrzebowała! – krzyczałem
na siebie w myślach
-
Ja będę już iść – powiedziała kobieta przecierając oczy
chusteczką
- Oczywiście. Dziękuję. -
odpowiedziałem
- Do widzenia – powiedziała i
poszła.
Pogrążyłem się w samotnej
ciszy. Postawiłem na grobie wazon z bukietem czerwonych i żółtych
kwiatów. Usiadłem na ławkę, która stała obok. Wyjąłem z torby
czerwony notes. Otworzyłem na jednej ze stron. Zacząłem czytać.
Po chwili poczułem powiew wiatru. Czułem, czyjąś obecność..
jakby ktoś za mną stał... Czytałem dalej i nie zważałem na to.
Lecz po chwili, poczułem dotyk na swojej dłoni. Bałem się
odwrócić i spojrzeć za siebie. Nie miałem odwagi. Zagłębiłem
się jeszcze bardziej w słowa zapisane w zeszycie. Ciągle jednak
miałem przeczucie czyjejś obecności. Spojrzałem w lewo.
Zobaczyłem dziewczynę siedzącą na ławce koło mnie. Wiatr bawił
się jej długimi brązowymi włosami. Oczy miała brązowe, które w
świetle słońca lśniły jak diamenty. Intensywnie czerwone usta w
kolorze notesu. Ubrana w białą bluzeczkę i dżinsy. I te pastelowe
balerinki. Uśmiechnęła się do mnie kiedy zauważyła, że na nią
patrzę. Po chwili skrzywiła się.
- Nie poznajesz mnie? -
posmutniała
Przyjrzałem jej się dokładnie.
- A tak w ogóle, to skąd to
masz? - wskazała na czerwony notes
- Dostałem od mamy tej co tu
leży w grobie. - odpowiedziałem
- Wiesz, że nie czyta się
czyiś wpisów w pamiętniku?
Skąd
ona wie, że to pamiętnik ? -
zapytałem swoją podświadomość
-
Kim jesteś ? - dłużej nie mogłem ciągnąć tej rozmowy bez
poznania tożsamości dziewczyny
-
Właścicielką tego oto czerwonego zeszytu. - powiedziała szatynka
-
Jak to ? Przecież właścicielka zeszytu, jak mówiłem, nie żyje …
- zdziwiłem się
-
Naprawdę tak sądzisz? Uwierz, jak bym nie żyła to bym tu z tobą
teraz nie rozmawiała... Przyjrzyj się..
Pokazała swoje blizny na
dłoniach. Wyjęła zdjęcie z torebki i mi je wręczyła.
- Czy teraz wierzysz? - spytała
- Nie – oparłem krótko
- Co mam zrobić żebyś
uwierzył, że Milena nie umarła? - spytała
- Powiedz coś co wiesz tylko ty
i ja. - nie wierze, że się w to bawię, ale...
- Noc, która zmieniła naszą
przyszłość... Niewidzialny – odparła
Tylko
ona wiedziała, że jestem Niewidzialny, tylko ona wiedziała, że o
tej nocy...
-
Nie umiem uwierzyć, choć
podałaś wystarczające dowody abym uwierzył … - odparłem
-
To dlatego, że jestem Zapomniana i wszyscy wierzą, że umarłam...
- odparła dziewczyna
-
To niby to sam pomnik bez grobu ? - spytałem
-
Tak... został tu postawiony gdyż moja mama wierzy, że utonęłam,
ale i tak nikt nie ma mojego ciała i dowodów …
-
Tak naprawdę tylko uciekłam z domu – szepnęła
-
Wierzę... - stwierdziłem
-
Zapomniana, Niewidzialny – zaśmiała się promiennie
-
Tak – odparłem spoglądając na dziewczynę
-
Miałem to ci to dać kiedy cię odnajdę … - wyjąłem z torby
małe pudełeczko i podałem jej
-
Dla mnie?
-
Tak
-
Jaki śliczny! - krzyknęła dziewczyna widząc srebrny naszyjnik.
Zauważyłem
jej łzy w oczach, po chwili się na mnie rzuciła. Przytuliła mnie.
-
Nie wiem kiedy ostatnio dostałam jaki kolwiek prezent od kogoś... -
powiedziała wtulając się we mnie
-
… Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię znalazłam –
dopowiedziała …
-
Też się ciesze. - powiedziałem po czym wstaliśmy z ławki i
skierowaliśmy się w stronę wyjścia z cmentarza...
__________________________________________________________
Heja, i taka to oto niespodzianka. ONE SHOT!!! Do tego opowiadania będzie druga część w której wiele spraw się wyjaśni, bo w tym nie zostało wszystko wyjaśnione.... Ogólnie bardzo mi się podoba jego zakończenie... Choć kto wie jak tak naprawdę będzie w drugiej części! A właśnie kiedy kolejna część ? Tego jeszcze nie wiem. Liczę na komentarze :D
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz