środa, 4 lutego 2015

Rozdział czternasty



Narrator :

Kolejnego dnia Ross zabrał dziewczynę na strzelnice, gdzie uczył jej jak używać broni.

**************************Oczami Milieny************************

- Dobrze ci idzie – pochwalił mnie Ross po wykonanym przeze mnie strzału

- Jeszcze trochę i będziesz zawodowcem . - dopowiedział

Ja się tylko lekko uśmiechnęłam choć w głebi duszy strasznie byłam przerażona.

- Ross, a ty jak się nauczyłeś używać broni? - spytałam trochę zaniepokojona

- I kiedy? - dopowiedziałam szybko

- To bardzo długa historia. - odpowiedział zamyślony

- A zabiłeś już kiedyś kogoś? - spytałam jeszcze z większym niepokojem w głosie.

- Nie, ale … - nagle przerwał, widocznie nie chciał zbytnio o tym mówić

- Powiem ci w domu.

Po jego odpowiedzi wykonał jeszcze 4 strzały w tarcze, po czym udaliśmy się do wyjścia.



W domu

************************Oczami Ross'a**************************

- To odpowiesz mi w końcu na tamto pytanie? – spytała Milena

Po czym poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie, ona siadła zaraz obok mnie.

- Zaczęło się tak, raz tata zabrał mnie na strzelnice i sam mnie zaczął uczył. Zawsze mówił mi, że przyda mi się to w życiu. Mi to bardzo się spodobało więc zaczęłem to trenować, lecz nie sądziłem nigdy, że słowa taty się potwierdzą. Kiedyś, jak dwa dni temu, rodzice pojechali na wycieczkę do New Yourku, a ja zostałem razem z braćmi i siostrą w domu. Była około 3 w nocy, nie mogłem spać jako jedyny z rodzeństwa, wtedy usłyszałem jakieś dziwne głosy, stukanie drzwiami, bałem się. Chciałem sprawdzić co to było więc poszedłem do pokoju Rikera, ale powiedział abym dał mu spokój. Więc wziąłem na wszelki wypadek pistolet, zszedłem po schodach, wszedłem do kuchni i zobaczyłem ruszającą się postać. Odrazu zaczęłem strzelać i postrzeliłem włamywacza, ale był tylko ranny... i uciekł. Nikt do dziś o tym nie wie odprócz mnie, rodzeństwa i ciebie. - powiedziałem po czym spłynęła mi łza po policzku

- Od tego dnia obiecałem sobie, że zawsze będe chronił moją rodzinę- dopowiedziałem

Dziewczyna przytuliła mnie po wypowiedzeniu tych słów, otarła łzy z policzków.

- Kochanie... - zaczęła – proszę nie płacz. - dokończyła po czym mnie pocałowała, a ja odwzajemniłem to. Lecz on był jakby magiczny i coraz głępszy. Oboje to poczuliśmy.

***********************Oczami Mileny****************************

Nagle Ross podniósł mnie i zaniósł na rękach do naszej sypialni. Położył mnie na łóżku po czym zaczął mnie delikatnie całować. Nagle przerwaliśmy i spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Napewno tego chcesz? - zapytałam się go

- A ty nie? - odpowiedział pytaniem

Odwróciłam wzrok, po czym usiadłam na łóżku

- Nie wiem. - odpowiedziałam wreście

- Musisz być pewna – powiedział zatroskany blondyn

- Tak albo nie – dopowiedział

Chwilę się nad tym zastanawiałam, po czym znów opadłam na łóżko i przytuliłam się do blondyna dając mu do zrozumienia, że odpowieć brzmi : tak.

Zaraz potem leżeliśmy pod kołdrą całkiem nadzy. Ja do niego mocno przytulona, a on delikatnie całował mnie po szyi. Ogólnie traktował mnie jak coś cennego, nie chciał widocznie abym poczuła się źle w jego objęciach. Widziałam w jego oczach wielką miłość, którą mnie darzył. Byłam w nim zauroczona. Nigdy nie byliśmy jeszcze tak blisko siebie jak tej nocy. Nagle poczułam ból. Chłopak spojrzał na mnie znów tym cudnym wzrokim szepcząc mi do uch : Nie bój się. Potem poczułam ulgę. Po jakimś czasie zasnęłem w jego ramionach.

Rano

Obudziłam się dość wcześnie. Widziałam, że Ross jeszcze spał wtulony w moje ciało. Nie budząc go wyszłam z jego uścisku, po czym nałożyłam na siebie różowy szlafrok i poszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do wanny i odkręciłam wode w kranie. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. „Ja tak nie umiem” - powiedziałam do siebie szeptem. Jeszcze przez chwile patrzałam na siebie. Po czym odwróciłam i ujrzałam prawie przepełnioną wannę z wodą. Zakręciła kran po czym weszłam do wanny w szlafroku. Zanurzyłam głowę. Próbowałam to zrobić za pierwszym razem, ale się nie udało. Za kolejnym razem tylko zachłysnęłam się wodą. Próbowałam się utopić, ale nie umiałam. Kiedy jednak już miałam się poddać zanurzyłam się ostatni raz i … nie wypłynełam już na powierzchnię .


_____________________________________________
Wiem miał być w poniedziałek, ale jakoś nie miała czasu. Przepraszam i od razu za to że nie umiem dobrze pisać scen +18 , ale to nawet dobrze. Szczerze nie umiałam się za to zabrać. Przy okazji dedykuje ten rozdział Asi (mojej sis <3 ) :D Czekam na komentarze. Kolejny rozdział prawdopodobnie w niedziele.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz