piątek, 26 września 2014

Rozdział szósty


Moje oczy nadal były pełne łez. Płakałam jak małe dziecko. Nie rozumiałam jednak nadal mojej reakcji, czułam się jakbym była nie trzeźwa i nie wiedziała co tak naprawdę robię i czuje. Ross nadal siedział za drzwiami. Słyszałam jak sam mówi coś do siebie po cichu. Na chwilę się uspokoiłam i postanowiłam podsłuchać co mówi Ross.

- I have made that... I love … No... I has been lost … Yes ? … - powtarzał...

Co prawda nie wiele zrozumiałam z tego, ale zrozumiałam najważniejsze z wypowiedzianych na wiatr słów do siebie ”I love, No, Yes”. Niby chciałam jego miłości, ale teraz się jej boje. Nigdy nie byłam w związku. Jest to dla mnie jakby uczucie obce. Głowa zaczęła mnie boleć więc postanowiłam pójść spać. Otworzyłam delikatnie klamkę od drzwi. Zobaczyłam Ross'a, oczy jego były pełne smutku, a po chwili pojawiła się na jego policzku łza. Przeszłam obok niego. Weszłam do łazienki, zamknęłam drzwi. Oparłam swoje ręce o blat. Spojrzałam w lustro, znów zaczęłam płakać. Ross w tym czasie zszedł schodami na dół, poszedł do pokoju gościnnego gdzie spał. Zamknął drzwi...

Tej nocy nie mogłam zasnąć, w sumie to nie tylko ja... Była druga w nocy.

Usiadłam na łóżku. Zaczęłam zastanawiać się nad problemem, a dokładniej, co ja zrobiłam i do czego prze zemnie doszło. Analizowałam swoje myśli po kolei. Chciałam, żeby były jak najmniej neutralne.

Ross w tym czasie zastanawiał się gdzie popełnił błąd. Nie mógł już wytrzymać w tej ciszy i smutku. Chciał jak najszybciej rozstrzygnąć sprawę. Chciał żeby znów było dobrze, między nami. Nie chciał też czekać do rana. Z myślą, że nie śpię postanowił zakraść się do mojego pokoju by porozmawiać. Wyszedł po cichu z pokoju. Wszedł na schody, udało mu się przejść, i nie zrobić hałasu. Teraz najtrudniejsza część. Musiał iść tak aby też nikt go nie zobaczył. Po jego lewej stronie był pokój mojej siostry a obok moich rodziców. Centralnie na wprost. On musiał iść w prawo, korytarzem. Zrobił pierwszy krok. Potem drugi i trzeci. Już chciał zrobić kolejny kiedy to ja zorientowałam się, że ktoś jest na korytarzu. Pomyślałam że to mama albo tata więc położyłam się do łóżka i zaczęłam udawać że śpię. Ross po chwili już był w moim pokoju. Spojrzał na mnie jednocześnie siadając na łóżko. Poczułam wtedy, że ktoś oprócz mnie jest w tym pokoju. Przestraszyłam się, bałam się też otworzyć oczy. Po chwili poczułam dotknięcie, to Ross dotykał moje włosy. Wtedy otworzyłam oczy. Zobaczyłam Ross'a który siedział na moim łóżku. Trzymał telefon w ręce, na ekranie było napisane „ Chce z tobą porozmawiać”. W świetle wyświetlacza telefonu zauważyłam łzę w jego oku. Nagle z jakiegoś powodu i mi spłynęła łza po policzku. Oboje patrzyliśmy w inne strony. Lecz po krótkiej chwili, jakbyśmy czytali sobie w myślach, przytuliliśmy się. Potem zaczęliśmy rozmawiać.

- Wiesz, ja się w tobie zakochałem, tylko... ty mi nie pozwalasz, żebym mógł cię kochać... - próbował coś wytłumaczyć Ross

Nie wiedziałam jak to skomentować. To takie trudne. A szczególnie o prawie trzeciej w nocy.

- Kocha... - przerwałam

- Lubię cię, nie chce stracić naszej przyjaźni. - poprawiłam się

- Ale zrozum, nas więcej łączy, ten układ nie przetrwa długo... to coś głębszego, zresztą sama wiesz najlepiej. - powiedział Ross

- Zrobiłbym dla ciebie wszystko, nawet jakby trzeba było, oddał życie. - dopowiedział

Chwila ciszy. Po czym zmienił temat.

- Ale między nami już dobrze? - spytał

- Tak. - powiedziałam krótko nadal zamyślona jeszcze nad wcześniejszymi słowami Ross'a

Spojrzał mi głęboko w oczy, po czym dodał, że idzie do pokoju spać. Lekko się uśmiechnęłam. Przykryłam się kołdrą. Zasnęłam.

Była sobota, godzina około 11. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Ross'a siedzącego przy moim biurku. Widziałam że, trzymał długopis w ręce i coś tam pisze. Był zamyślony. Po cichu wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Nawet tego nie zauważył. Jedynie co zdążyłam przeczytać z jego kartki na której pisał coś, to słowa „ Love, You and Me” . Gdy zorientował się, że stoję za nim zasłonił kartkę. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. Usiadłam mu na kolana i przytuliłam się do niego. Wtedy zaczął coś pisać na tłumaczu.

- Dziś wieczorem gdzieś pójdziemy. - napisał Ross

- A gdzie? - wzięłam jego telefon i napisałam

- Zobaczysz. Tylko ładnie się ubierz. - dodał i uśmiechnął się

Jestem ciekawa co Ross zaplanował...
______________________________________
Co prawda nie było 6 kometnarzy tylko 2, ale dodaje bo wiem, że jest parę osób które to czytają, a nie komentują :)
KOMETUJESZ - MOTYWUJESZ

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz