Chłopak
zorientował się, że leżę na podłodze dopiero wtedy gdy się
odwrócił i chciał zacząć rozmowę. Szybko podbiegł do mnie i
zaniósł mnie na rękach do pokoju.
-
Milena – powiedział Ross
-
Milena wake up ! - krzyknął po chwili
-
Mile... - zaczął mówić ale po chwili przerwał
Wtedy
pochylił się nad moją głową i spojrzał na moje usta. Wyraźnie
chciał mnie pocałować, ale w tym samym momencie otworzyłam oczy.
Wtedy szybko się uśmiechnął, ja też się uśmiechnęłam. Kiedy
już całkowicie odzyskałam przytomność usiadłam na łóżku, on
usiadł obok mnie. Wyciągnął telefon z kieszeni. Napisał :
-
Już dobrze? - spytał się
-
Yes. - odpowiedziałam
Nagle
wstałam i podeszłam do biurka. Chciałam wziąć swój telefon.
Kiedy się odwróciłam i chciałam wrócić na miejsce..., Ross stał
za mną. Znów spojrzał mi w oczy, po chwili złapał mnie tali.
Staliśmy tak w bez żadnego ruchu chyba z dwie minuty, wpatrzeni w
siebie jak w obrazek.
Po
chwili Ross zaczął nachylać się bliżej mnie. Chciał dotknąć
moich ust, swymi.
Wystraszyłam
się, ale... dlaczego? Odepchnęłam Ross'a, zbiegłam na dół po
schodach, on biegł za mną. Jednak byłam szybsza. Wybiegłam z
domu. Szybko otworzyłam bramkę i zaczęłam biec. Kiedy wybiegł za
bramkę, byłam już daleko. Zrezygnował z biegu za mną i wrócił
do domu. Kiedy zorientowałam się, że jestem już daleko od domu i
Ross za mną nie biegnie, zaczęłam iść. Łzy zaczęły płynąć
po moich policzkach, a w głowie miałam tylko myśli czemu to
zrobiłam, przecież ja tego chciałam, ale jednak... byłam głupia.
Mijałam różnych ludzi. Mój świat stał się wtedy czarno- biały.
Nic już nie miało sensu. Tylko co ja teraz powiem Ross'owi. Wyjdę,
przecież, na skończoną kretynkę, jeśli mu powiem że bałam się
pocałunku. Usiadłam na ławkę i zakryłam twarz dłoniami,
płakałam... nie chciałam, aby ktoś mnie zobaczył.
Z
biegiem czasu, pomału nabierałam odwagi aby wrócić do domu.
Wstałam
z ławki. Szłam w kierunku mego celu.
Jednak
przed domem zatrzymałam się na chwilę. Do oczu znów napłynęły
mi łzy. Już chciałam uciec, ale... Otworzyły się drzwi od domu.
Wyszedł Ross. Szedł w moją stronę. Odwróciłam się. Kiedy tylko
otworzył bramkę, stanął w miejscu. Sam nie wiedział co
zrobić. Po chwili jednak zrobił krok w moją stronę. Wahając się
zrobił kolejne trzy. Nie dzielił nas już od siebie nawet 1 metr.
Wtedy i ja zrobiłam krok w przód. To był dla niego znak. Podszedł
do mnie. Staliśmy obok siebie. Nic nie mówiliśmy. Zaczął kropić
deszcz. Wyjął telefon. Szybko coś napisał i lekko się
uśmiechnął, ale tak abym tego nie widziała.
-
Chodź do domu.- napisał po czym zaczęłam iść w stronę domu.
Po
chwili dołączył do mnie i on.
Poszłam
od razu do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi nie oglądając się na
nikogo. Kiedy Ross wszedł po schodach, zobaczył zamknięte drzwi,
nie odważył się zapukać. Usiadł na podłodze w korytarzu i oparł
się o nie. Ja zrobiłam to samo tylko w pokoju. Po chwili zaczęły
płynąć mu łzy po policzkach, a ja zamknęłam
oczy. Próbowałam się oprzeć płaczu, ale jednak mi się to nie
udało. Między nami coś jest... nie tylko ściana...
______________________
Kolejny rozdział pojawi się gdy będzie chociaż 6 komentarzy.
______________________
Troszkę smutny rozdział, ale i tak mam nadzieje, że fajny.
KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Natalia Deciek
OdpowiedzUsuńGenialne <3 Chce nexta <3