wtorek, 2 września 2014

Rozdział drugi


Kiedy już skończyłam pisać list, wysłałam go na twittera Ross'a. Następnie położyłam się spać, było już bardzo późno. Nie mogłam zasnąć. Myślałam ciągle czy list dojdzie i czy go przeczyta. Jest czwarta nad ranem. Zaraz nie wytrzymam. Moje serce tak szybko bije. Nie wiem czy być szczęśliwa, bać się, czy … przerażenie. Chyba to właśnie czuje.

Wstałam niewyspana do szkoły. Po południu wróciłam. Zjadłam trochę obiadu. Poszłam do pokoju i padłam na łóżko. Tak leżałam do samej nocy. Nie odrobiłam lekcji, nie sprawdziłam czy odpisał... No właśnie, kiedy mi się to przypomniało wstałam z łóżka, włączyłam laptopa, sprawdziłam. Nie odpisał.

Z powrotem rzuciłam się na łóżko. Kolejne trzy dni były takie same jak ten. Niczym się nie różniły. Sam stres.

Kolejny dzień był trochę inny...

Jak zwykle poszłam do szkoły. Pierwszą moją lekcją był język polski. Siedziałam sobie w ławce z moją przyjaciółką Asią. Pani coś tam mówiła, ale ja jak zwykle odpłynęłam gdzieś daleko, w głębi duszy przerażona. Otrząsnęłam się dopiero kiedy ktoś zapukał do drzwi klasy.

- Zaraz wracam – powiedziała pani i wyszła z klasy

Nie zdziwiło mnie to. Jakiś nauczyciel pewnie chciał pogadać. Po chwili wróciła i powiedziała:

- Milena, ktoś chyba do ciebie przyszedł. - zdziwiło mnie to.

Wstałam z ławki. Wszyscy na mnie parzyli. Nie wiedziałam o co chodzi. Podeszłam powoli do drzwi. Otworzyłam je. To było niemożliwe. Myślałam, że to sen. Chciałam się uszczypnąć, ale jeśli to sen chciałam się z niego na razie nie budzić. Słodki blondyn stał oparty o parapet przed drzwiami klasy. To był Ross.

Po chwili podszedł do mnie.

- Hi, I'm Ross Lynch, and you are Milena, right? - powiedział

Pokiwałam głową. Nie umiałam się wysłowić, ale nie dla tego, że byłam w siódmym niebie tylko dlatego, że kompletnie nie umiem angielskiego.

- Hmm, you finish the lessons? - zapytał Ross

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie rozumiałam go.

Blondyn wyciągnął po chwili telefon. Potem mi go pokazał.

Na wyświetlaczu było napisane „Hmm, o której kończysz lekcje?”

Zapewne posłużył się tłumaczem.

Podał mi do ręki telefon. To samo robiąc co on napisałam, że o 14:20.

On znów się zdziwił, bo nie wie która to jest 14:20 więc poprawiłam na 2:20.

Potem napisał mi na tłumaczu, że będzie czekać przed szkołą, ja na to OK.

Otworzył za mnie drzwi do klasy. Weszłam, a w drzwiach jeszcze mnie przytulił, potem spojrzał i poszedł. Cała klasa go widział. Kiedy na nią spojrzałam widziałam na ich twarzach zdziwienie.

Lekcje minęły szybko. Kiedy wyszłam tylko przed szkołę ujrzałam Ross'a stojącego przy białej limuzynie. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam się szczypać. Chciałam tym razem sprawdzić czy to sen czy nie, choćbym miała się z niego obudzić. To jednak nie był sen. Podeszłam do Ross'a. Chwycił mnie za rękę, otworzył drzwi limuzyny, wsiadłam do niej, a za mną on. Tylko ciągle się zastanawiam ,z kąt wiedział, że chodzę tu do szkoły? Limuzyna ruszyła, a ja z Ross'em zaczęliśmy rozmawiać, przez tłumacz...
----------------------------------------
Mam nadzieje, że fajny rozdział :) Zaczyna się trochę dziać :D
KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ :)

2 komentarze :